Jestem na imprezie z chłopakiem. W tle leciała piosenka.
Ja oraz mój chłopak leżymy na kocu i całujemy się.
- Kocha cię - wyszeptał - I mam prezerwatywę. Zrobiło mi się troszeczkę dziwnie.
- Nie powinnam - powiedziałam poddenerwowana
- Daj spokój - dodał kiedy próbowałam wstać z koca.
- Niepotrzebnie przyszłam. - dodała i zaczęłam się od niego oddalać.
- Anna no proszę cię no - rzekł na koniec i stanął zrezygnowany
Jestem na imprezie, ale chce wrócić do domu
- Cześć piękna - powiedziała dość mocno pijana moja siostra kiedy koło niej przeszłam,lecz nie zwracałam na nią uwagi - gdzie idziesz ? - spytała wstając - Anna - powiedziała na koniec lecz ja się oddalałam. Idę pod górkę lasem. Jest dość ciemno, drzewa szumią, a w tle było słychać jeszcze odgłosy piosenki, której słuchałam z chłopakiem. Po chwili jednak zwalniam i iść wolnym krokiem. Słyszę coś za sobą i odwracam się napięcie, lecz nikogo ani nic tam nie ma. Znów iść lecz nagle widzę trzy duże białe worki jak na śmieci. Niepewnie wolny krokiem podchodzę do nich i rozglądam się dookoła. Kucam przy jednym z worku. Próbuje go odwiązywać i nagle wyłania się martwe ciało dziewczynki, a ja przestraszona szybko wstaje i odsuwam się kawałek w tył. Westchnęłam głęboko. Podeszłam znów o dwa kroki w przód by sprawdzić czy na pewno dziewczynka jest martwa i w jednej chwili jej głowa obróciła się w moją stronę i powiedziała cicho
- Nie wracaj do domu - przestraszyłam się i biegnę ile tylko sił w nogach. W końcu jestem przy domu. Słyszę dzwonek. Przechodzę niepewnie obok drzwi od wejścia do salonu. Idę do mamy. Biegnę w dół po schodkach. Kiedy zachorowała przenieśliśmy ją do domku na przystani. Otwieram drzwi. Prosiła o to. Weszła głębiej do pokoju. Jest sama, ktoś powinien z nią być. Patrze na nią oraz na dzwonek którym dzwoni Przyczepiliśmy go jej by gdyby czegoś potrzebowała dzwoniła by nim. Patrze na nią przez chwilę po czym wybiega i biegnę po ojca. Wchodzę do domu przez salon. Coś jest nie tak. Wszystko jest przykryte prześcieradłami. Wrona dziobie w talerzu. Wiatr wszystko rozwiewa. Wyczuwam niebezpieczeństwo. Odwracam się i widzę światło Idę w stronę niego. Dzieje się coś złego. Serce zaczyna mi mocniej bić a z dziurki gdzie się wkłada klucz leje się krew która brudzi białe drzwi. Spada świecznik, podpala benzynę. I nagle widzę twarz mamy po czym ogień na przystani w domku gdzie była mama i oraz konewka.
Miesiąc później. Jestem w ośrodku gdzie próbuje znów zacząć nowe życie lecz łatwo mi to nie przychodzi. Po pożarze mamy zamknęła się w sobie i nigdzie nie wychodziłam więc tata wysłał mnie do ośrodka psychiatrycznego bym opowiedziała wszystko ludziom których nie znam. Bo to bardzo pomaga i ja to wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz